wtorek, 2 lutego 2016

{008} {Violetta} - Pierwsze spotkanie, pierwsze zakochanie ~ Pani Dominguez

Tytuł: Pierwsze spotkanie,pierwsze zakochanie 
Para: Diecesca 
Rodzaj: Romans 
Autorka: Pani Dominguez

Czy wszystko co piękne musi być snem,lecz przykrości i smutki - naszym życiem.Te rozmyślenie ciągle chodzi po głowie pewnej młodej włoszki -Francescy.Piękna mądra pewnie miała chłopców na pęczki,otóż nie.Zawsze siedziała w zamknięciu,jej ojciec był nadopiekuńczy.Dziewczyna nigdy nie miała chłopaka,przyjaciół nikogo przy sobie,nie licząc asystenta jej ojca i gosposi.
Patrzenie przez okno na przechodniów u Francescy stało się codziennością,dziewczyna rozmyślała o tym aby kiedyś się zakochać być szczęśliwą lecz jej rozmyślenia przerwał jej ojciec wchodzący do pokoju córki.
- Fran zejdź na dół chcę ci kogoś przestawić - poprosił i poszedł w swoją stronę.Włoszka wykonała prośbę ojca i z niechęcią zeszła do salonu,gdzie siedział przystojny chłopak i jakaś kobieta ale też jej ojciec.Z dziwieniem przyglądała się tej dwójce i usiadła na kanapie.
- Fran chcę przestawić Ci kobietę która zamieszkała w moim sercu Esmeraldę - przestawił córce jego nową dziewczynę - A to jest jej syn Leona - dodał.Już na początku chłopak nie spodobał się Fran, wyglądał na gbura,zakochanego w sobie lalusia.Francesca nie chciała pokazywać nie chęci do Leona i Esmeraldy więc poszła do pokoju.Odetchnęła z ulgą nie musiała już sztucznie szczerzyć się przed paniczykiem i jego mamusią.W pewnym momencie do uszu dziewczyny dobiegł dźwięk skrzypiących drzwi,gdy odwróciła głowę,zobaczyłam bruneta.Wysoki z pięknymi zielonymi oczami i cudownie tajemniczym uśmiechem,który w mig zauroczył Francescę.
- Gdzie mogę znaleźć Palbo Carurvigilie? - zapytał
- Mogę cię zaprowadzić - podeszłam do chłopaka - A po co chcesz widzieć się z moim ojcem?
- Będę jego nowym asystentem - odpowiedział na pytanie Fran.Chłopak poszedł do gabinetu,Fran czekała zniecierpliwiona na tajemniczego bruneta.Gdy ten wyszedł patrząc na dziewczynę.
- Jestem Diego a ty? - podszedł do dziewczyny
- Francesca ale mów mi Fran - powiedziała z uśmiechem
- Może dasz się kiedyś zaprosić? - zapytał trzymając Fran za obie dłonie
- Jeśli mój ojciec pozwoli mi wyjść to tak - uśmiechnęła się
- Fran widzie że poznałaś już Diego - przerwał rozmowę Diego i Fran.Dziewczyna była zawstydzona gdy zobaczyła ojca,natychmiast pobiegła do pokoju,była zawstydzona ojciec zobaczył jak trzyma się za ręce z obcym chłopakiem.
- Fran muszę cię powiadomić że wyjeżdżam na 2 miesiące w delegacje - powiedział i zniknął.Fran skakała z radości mogła spotkać się z Diego,ale ta Esmeralda
- Hej śliczna - powiedział Leon opierając się o ścianę
- A ty tu czego? - parsknęła oburzona.Jakiś chłopak będzie tak się do niej odzywał
- Słyszałem że masi rodzice mają niedługo brać ślub,szkoda - usiadł obok dziewczyny
- A dlaczego szkoda? - zapytała
- Słuchaj Fran podobasz mi się,a ten asystęcik co się z nim za rączki trzymałaś.Zrobi z tobą to co trzeba i zostawi cię - uprzedził dziewczynę, ta zignorowała Leona i wyszła.Fran dowiedziała się że Diego nie jedzie z ojcem i będzie mogła spotkać się z nim.
***********************
Kilka godzin później
***********************
Ojciec Fran wyjechał już 2 godziny temu,a Francesca została z Diego sam na sam.Fran urządziła coś na spotkanie.
- Fran dla kogo to? - zapytał zdzwiony
- Dziś mieliśmy się spotkać tak? - zaśmiała się Fran
- Tak - podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się.Fran czuła coś do chłopaka ale gdyby jej ojciec by się dowiedział,kazał by Diego wymościć się w podskokach.
- Fran wiem że znamy się dopiero jeden dzień a czuje jakbym znał cię całe życie - był coraz bliżej i bliżej ust dziewczyny aż w końcu pocałował dziewczynę, ta oddawała każdy z nich.W pewnym możecie Diego odkleił się od dziewczyny,wziął na ręce i skierował się do sypialni Fran.Rzucił dziewczynę na łóżko i kontynuowali pocałunki [...]
W pewnym monecie do domu Fran wkradł się Leon.Z pokoju włoszki słyszał jakieś głosy lekko uchylił drzwi,a tam zobaczyła.Fran robiła to z tym asystęcikiem.Zawiedziony poszedł do biura ojca Fran i próbował znaleźć papiery Diego.
- Diego Hernandes,lat 27 - przeczytał i na tym skończył - 7 lat starszy od Franuś - uśmiechnął się pod nosem i poszedł do domu.
********************
2 miesiące później
********************
Ojciec włoszki wreszcie wrócił.Dziewczyna razem z ojcem,jej przyszłą bratem i matką i chłopakiem którego kocha - Diego.Fran i Diego ukrywają się przed ojcem,włoszkę nie obchodzi to że Diego jest starszy od niej o 7 lat.
- Fran może powiesz nam o swoi chłopaku - odezwał się Leon.Diego i Fran popatrzyli na siebie z wielkimi oczami,natomiast Leon podśmiechiwał się pod nosem.
- O kto jest twoim nowym chłopakiem,podasz choć imię? - ojciec przyglądał się to Diego to Fran
- No Fran powiedz - uśmiechnęła się Esmeralda.Fran wymamrotała imię pod nosem tak aby nikt nie zrozumiał
 - A czy mam powiedzieć co robiłaś z Diego pod nieobecność twojego ojca? - Leon zrobił swój głupi uśmiech,Diego i Francesca zamarli bez ruchu.
- Czy wy? - zapytał w wielkim szoku pan Caruvigilia
- Tak,tato.Kocham Diego jest to jedyna osoba a jeśli jesteś przeciwny to.. - już nic więcej nie umiała.Ojciec dziewczyny był w szoku
- Jeśli chcesz mieć chłopaka,znajdź sobie chłopca z dobrego domu bogatego a nie takiego prostaka - popatrzył na Diego z niesmakiem,ten wyszedł bez słowa,nie miał ochoty słyszeć obelg ze strony pana Caurvigili.
- Diego czekaj - włoszka pobiegła za chłopakiem
- Fran jeśli chcemy być szczęśliwi twój ojciec musi to zaakceptować - powiedział i odszedł,odszedł na zawsze i już nie wrócił do dziewczyny.Leon miał racje,spędził z nią jedną noc i zostawił ją.
*****************
Miesiąc później
*****************
Panu Caruvigilia nie wyszło z Esmeradlą,ale za to niedługo wydaję córkę za mąż.Francesca ma niedługo zostać żoną Leona,a Diego widać że zapomniał o dziewczynie,nie dzwoni,nie pisze,żadnego oznaku życia.
************************************
Dzień ślubu Francescy  i Leona
************************************
Dziś wielki dzień dla Francescy,ale dziewczyna nadal kochała Diego,to jej ojciec kazał ożenić się z Leonem.Byli tam wszyscy przyjaciele Leona i paru znajomych Fran.W pewnym momencie całej ceremonii wszedł Diego.
- Francesca zrozum to przez ten cały czas myślałem o tobie,pracowałem aby zrobić tobie niespodziankę ale widzę że się spóźniłem - wytłumaczył podchodząc do ołtarza gdzie stała Francesca.Włoszką z rozmazanym makijażem od łez,podbiegła do chłopaka rzuciła się na jego szyje i pocałowała.
***************
3 miesiące później
****************
Diego i Fran są kochającą się parą,ojciec Fran musiał pogodzić się z faktem że jego córka jest szczęśliwa z Diego,a co z Leonem po stracie Fran na zawsze popełnił samobójstwo, lecz mógł się jeszcze zakochać



Hej to znów ja Natalia!
Blog znów wraca do życia 
to moja zasługa 
Ten os to jakieś stare
ale ważne że coś jest. 
Dobra do następnego 
Buziaki 
Natalia <3  


poniedziałek, 1 lutego 2016

{007} {Violetta} Mi corazón ~ Pani Dominguez

 Tytuł: Mi corazón
Para: Leomiła 
Rodzaj: Romans/Psychologiczny 
Miejsce: Madryt, Neapol (Włochy)
Uwagi: Kursywa myśli Leona, reszta
to przemyślenia Ludmiły



W mojej głowie jest tylko jeden wielki mętlik, mętlik tak wielki że nie da się go opisać słowami. 
Gdy tylko chcę zasnąć on śni mi się w nocy, z nim miał być to już kompletny, definitywny koniec, jednak? Istniała jedna iskierka nadziei że jeszcze kiedyś on mnie pokocha, ta mogę sobie pomarzyć. Kiedyś był to ideał, ale okazał się zakochanym w sobie egoistą nikim więcej.  Teraz wiem jak bardzo się myliłam, była idiotką ze dałam się tak zmanipulować na jego czułe słówka. Niestety on nie widzi nic oprócz czubka własnego nosa.

Zależy mi,ale już nie walczę. 
Dlaczego? Bo już dawno 
przegrałem tą walkę. 

Myślałam że to koniec, że Verdas to zamknięty rozdział, niestety. Gdy tylko wiedzę go  z inną, krwe mnie zalewa, zżera zazdrość. Czy mogę nadal kogoś tak zepsutego, zakochanego w sobie? A może się zmienił, ale nie dla mnie. Ktoś taki jak on pokocha taką, taką.... Gh....To cholerne uczucie wraca, nie! Tylko nie on! Mam mieszanie uczucia, chcę być z nim, ale i jest on dla mnie jak wróg.  
Nie od razu zrozumiałem ile dla mnie znaczysz. Dopiero...
Upływ czas mi to pokozłował...

Chciałam powiedzieć mu wszystko co czuje, powiedziałam...Zostałam wyśmiana, nie przez Leona tylko jego dziewczynę Violettę, a on? Stał i patrzył na mnie swoimi przybitymi oczami. Wiedziałam w słowa "Ja tak nie myślę" niestety tak pewnie nie było. Od dziś nie wywodzę z domu z obawy że spotkam tą zakochaną dwójkę, Violetta znów mnie wyśmieje, a Leon będzie się tylko patrzył swoim głupim spojeniem przybitego pieska. Chyba miłość nie jest dla takiej osoby jak ja? Prawda? Czy tylko ja uważam że miłość to same łzy i nie przespane noce bo płaczesz za takim Leonem? Chyba. Znajdę lepszego. A jeśli Leon jest tym jedynym, już więcej nikogo nie pokocham? Nienawidzę miłości! 

Mówiłaś o mnie egoista? 
On był egoistą, teraz jest tym kogo chcę teraz pocałować.
Nie ma jej tu więc nie mam serca, moje serce jest daleko w Neapolu.
przyjedzie? Znajdzie mnie? Wyzna miłość? Moje piękne sny i głupie marzenia o miłości. To o czym myślę nigdy się nie spełni. 
Muszę ją odnaleźć część siebie. Czyli Ludmiłę, jak moglem nie zauważyć co ona czuje? 
Powiedział "Kocham Cię" nie uwierzyłam. Pobiegłam daleko od niego, jestem idiotką która niedoceniań miłości. 
Uciekła zostawiła mnie. Teraz wiem jak czuła się Ludmiłą gdy wiedziała mnie z Violettą. Niech ona pamięta że ją kocham.
Żegnaj Leon.
Żegnaj - jej ostatnie słowo, odeszła z myślą że kocham ją nie szczerze. Nienawidzę siebie, Violetty i każdego kto wyrządził kiedyś krzywdę Ludmile. Kocham ją nad życie. Już za późno. 


         Kto tęsknił? 
Wreszcie! Coś jest!
OS miło być kompletnie inne,
innej treści coś kompletnie innego.
Zapraszam do składania zamówień 
teraz materiały będą pojawiały się częściej
ponieważ siedzę w domu i nie mam co robić? 
A teraz ty osobo która czytasz tą notkę 
wchodzisz w zakładkę zamówienia 
i składasz zamówienie u mnie
Pani Dominguez.
Do następnego
Pa 
      

 












poniedziałek, 16 listopada 2015

{006} Miłość jest ślepa ~ Pani Dominguez (Diegoletta*)

Tytuł:Miłość jest ślepa 
Para:Dielaria 
Uwagi:Wszystko z perspektywy Clariy
Autorka:Pani Dominguez (Diegoletta*)



Czy miłość jest ślepa może tak może nie jeśli o mnie chodzi to nie wiem jeszcze nie znalazłam miłości nie mam czasu na związek.Ciągle wyjeżdżam a teraz całe dnie spędzam na planie Violetty gdzie będziemy kręcić 2 sezon.Dziś poniedziałek czyli dzień sesji zdjęciowej promujący 2 sezon.Byłam już i tak 2 minuty spóźniona ale nikt tego nie zauważył.Weszłam do sali gdzie rozstawione były wielkie lampy było kilka monitorów a obok lamp stał statyw na min lustrzanka.Cichutko zakradałam się do garderoby.Tam była cała obsada i kilka nowych twarzy których do tej pory nie znałam ale moją uwagę przyciągnął wysoki brunet uśmiechałam się ciągle w jego stronę a on odwzajemniał uśmiech.Gdy zrobił krok w moją stronę cała się zatrząsałam.Chłopak chciał do mnie podejść ale między nami ustała Candelaria 
- Clara choć producent cię szuka - pociągnęła mnie za rękę jednak nadaj spoglądał na tamtego bruneta.Myślałam że ta pogadanka z producentem będzie trwałą jakiejś 5 minut ale ta rozmowa trwała wieczność.Po tamtej gadaninie poszłam do makijażystek a później do stylistek które dobrały mi ubrania a po chwili stała się moją postacią czyli Angie.Usiadałam na krześle w garderobie i manewrowałam wzrokiem po pomieszczeniu aby znów zobaczyć tamtego chłopaka.W pewnej chwili poczułam czyjś oddech na moim karku gdy podniosłam głowę aby zobaczyć kto to moim oczom ukazała się Martina 
- Tini co tam? - wstałam z krzesła i podeszłam do dziewczyny.Nagle znów zobaczyłam tamtego chłopaka patrzyła cały czas na niego i uśmiechałam się on odwzajemniał uśmiech.
- Clara dlaczego patrzysz cały czas na Diego? - zapytała Tini 
- On ma na imię Diego tak - upewniła się a Martina zrobiła minę w stylu zaraz coś wykombinuję wiedziałam że chce mnie przestawić ale nie chciałam on to była jedyna osoba do której nie miałam odwagi podejść i przywitać się 
- Choć Clara - zaciągnęła mnie w stronę Diego 
- Diego hej chcę ci przestawić Clarę gra Angie - przedstawiła mnie.Moja głowa była ten cały czas spuszczona w dół lecz kątem oka spoglądałam na bruneta.Tini poszła zostawiając nas samych
- Miło mi poznać Clara jestem Diego - uśmiechnął się nagle nabrała odwagi i spojrzałam w jego zielone oczy a on patrzył w moje staliśmy kilka minut w siebie wpatrzeni.
- Zaczynamy sesję - krzykną fotograf a my natychmiast się obudziliśmy
Sesja przebiegła szybko i sprawnie po godzinie mogliśmy wracać do naszych tymczasowych domów. Mieszkanko dzieliłam z Albą Rico i nową czyli Valerią Baroni.Ja i Alba przezywałyśmy ją Val w skrócie.
Wtorek dziś pierwszy dzień nagrań  od godzi 8 na planie chciałam znów spotkać Diego nawet nie wiem czemu spodobał mi się.Przez to że byliśmy już przebrani za postacie nie poznaliśmy siebie.Musiałam jeszcze przywitać się z każdym z Lodovicą Jorge Facu Mechi i resztą.Wzięłam scenariusz.Kwestii miałam dosyć mało więc szybko się ich nauczyłam.Postanowiłam rozejrzeć się po planie nieśmiało podeszłam do Diego który uczył się kwestii.
- Cześć - przywitałam się i usiadłam obok bruneta.
- Cześć Clara.Co tam? - uśmiechnął się.Ja natychmiast się zarumieniłam przy nim czułam się inaczej niż przy innych kolegów z planu.
- Uczysz się kwestii? - zajrzałam w jego scenariusz
- Tak,sporo tego - zaśmiał się spoglądając w kwestę.Wzięłam do niego scenariusz i zaczęłam przeglądać.
-  No wcale nie tak mało -zrobiła wielkie oszczy.Diego zapytał czy bym nie przećwiczyła z nim jednej sceny on miał czytać wypowiedzi swojej postaci a ja postaci która gra Martina.
Zrobiłam to o co Diego mnie poprosił,chwilę porozmawialiśmy i trochę się poznaliśmy.
- Clara może gdzieś dziś wyjdziemy?- złapał mnie za dłoń.Zamarłam bez ruchu w końcu wyjąkałam cichutkie tak.
Po pracy często rozmawiam z rodziną i przyjaciółmi przez skype dziś nie pogadaliśmy sobie długa ponieważ miałam spotkać się z Diego.Ubrałam się w skromną jasno granatową sukienkę w białe kropki a do tego czarne balerinki.Zrobiła lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia.W pewnej chwili do drzwi mojego mieszkanka ktoś zapukał lecz gdy otworzyłam ciemne drzwi za nimi stała Lodovica.
- Cześć Lodo ty pewnie do Alby - uśmiechnęłam się i wyszłam kierowałam się pod adres dany od Diego.Była to restauracja przed którą stał brunet.
- Przyszłaś - dał mi piękną białą róże którą z chęcią przyjęłam
- Tak przepraszam za spóźnienie ale Lodovica mnie zagadałam - zaśmiałem się i razem z Diego weszliśmy do pięknie przystrojonej restauracji.
- To nie za romantyczne miejsce - rozglądałam się po lokalu
- No może odrobinę
- Jesteś zabawny
Po skończonej kolacji poszliśmy do mieszkania Diego nikogo tam nie było (całe szczęście)
We dwoje usiedliśmy na jasnej kanapkę i długo rozmawialiśmy.Moją uwagę przyciągnęło zdjęcie które stało na jednej z szafek
- Diego kto jest na tym zdjęciu? - zapytałam cały czas spoglądając na fotografię.Chłopak podszedł do mnie i położył dni nie na moich ramionach
- Ja i moja siostra - powiedział  i wziął zdjęcie które ostawił na miejsce
Znów usiedliśmy na tej samie kanapie co wczesniej
Brunet złapał mnie za obie dłonie i pocałował w policzę.Nie uciekłam ale szybkim krokiem z pokoju i pobiegłam szczęśliwa do mojego domku.
- Clara co się stało? - jako pierwsza zapytała Alba. Skłamałam że chodziłam sobie po plaży i nic takiego.Mogłam powiedzieć prawdę ale w pokoju była Valeria która była straszną plotkarą. Ja i Alba obie poszłyśmy do kuchni a tam mogłam jej wszystko powiedzieć.
- Alba kłamałam z tą plażą tak naprawdę byłam na "randce" z Diego - powiedziałam szeptem.Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co jej powiedziałam
- Valeria była blisko i nie mam nie powiedziałaś - przewróciła oczami i zaczęła robić herbatę dla naszej 3 + Lodo.
Środa kolejny dzień na planie akurat dziś chciałam uniknąć spotkania z Diego nie miałam siły nim rozmawiać.
- Clara - udyszałam głos chłopaka. Nie miałam odwagi aby odwrócić się w jego stronę.Wołanie usłyszałam poza drugi trzeci czwarty raz aż w końcu postanowił podejść w moją stronę
- Clara co jest? - zapytał spokojnym głosem.Teraz nabrałam odwagi żeby popatrzeć mu w oczy.
- Diego przepraszam za wczoraj - przeprosiłam go a on po prostu mnie przytulił i powiedział że nic się nie stało.Ulżyło mi na myśl że nie obraził się na mnie.
- Zacznijmy wszystko od nowa - westchnęłam i popatrzyłam w piękne zielone oczu Diego
- Cześć jestem Clara Alonso
- Miło mi poznał jestem Diego Domínguez
- Jesteś nowy na planie?
- Tak a czy dasz się zaprosić na jakąś kolacje we dwoje
- Z chęcią
Diego złapał mnie za dłonie i popatrzył cały czas w moje oczy tak samo ja patrzyłam w jego oczy.
Dlaczego przy nim czuje się inaczej?Cały czas myślę o tym aby wtulić się w jego ramiona i zapomnieć o wszystkim.Cały czas mam w głowie tylko jego.
- Clara a czy mogę powiedzieć ci coś - pogłaskał mój policzek
- No co? - uśmiechnęłam się.Nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów w końcu chłopak pocałował mnie.
- Clara przepraszam - zrobił krok do tyłu
- Diego nic się nie stało nawet podobało mi się - zarumieniam się.Diego zaczął się uśmiechać w moją stronę i przytulił.Diego wziął mnie za rękę i poszliśmy do autobusu który zawiezie nas na plan.Weszłam do autobusu nie pewnie i usiadłam obok Valeri ona tak samo jak ja miała głowę w chmurach.
- Clara o co chodzi zachowujesz się inaczej niż zwykle? - zapytała.Nie miałam odwagi jej powiedzie że całowałam się z Diego choć przy nim czuje się jak nie z tego świata jak zaczarowana tylko przy nim rumienie się do czerwoności tylko on mnie onieśmiela
- Powiesz czy nie - obudziła mnie z transu nie wie jak powiedzieć to Valeri każdy mówi że jest straszną plotkarą
- Obiecaj że nikomu nie piśniesz ani słowa - poprosiłam Valeria przytknęła wzięłam głęboki wdech i nie mogła wydusić ani słowa
- Czu..czu..je co..ś do Diego - ledwo co wydusiłam to jedno zdanie.Val była w szoku ale obiecała że będzie trzymała to w tajemnicy.Kiedy już byliśmy na planie zaczęło padać chciałam dobiec do przyczepy w której mogliśmy odpocząć niestety poślizgnęłam się gdy wiedziałam że upadnę na beton.Nagle na moich plecach poczułam czyjś dotyk gdy już dzieliły mnie milimetry od zderzenia z betonem zobaczyłam jego piękne zielone oczy.W jednej chwili na moich ustach poczułam jego namiętny pocałunek w tej samej sekundzie przestało padać i wyszło słońce
- Nigdy nie powalę aby tobie coś się stało - pomógł mi wstać.Gdy już stałam na nogach wtuliłam się w niego a on znów mnie pocałował ja każdy z tych pocałunków odwzajemniałam.
- Taką właśnie scenę sobie wyobrażałam - uśmiechnęłam się.i zaczęłam trząść się z zimna ten pobiegł do autobusu a gdy wrócił dał mi swoją kurtkę.
- Kocham Cię Claro - powiedział coś o czy jak od jakiegoś czasu chciałam powiedzieć.Przebraliśmy się suche ubrania.Po nagraniach wróciliśmy do naszych mieszkań gdy weszłam do pokoju trzymając Diego za rękę zobaczyłam prawię całą ekipę zaczęła klaskać
- Co tu się dzieje? - zdziwiłam się na widok przyjaciół
- Nasza nowa para Dielaria - powiedziała Tini rysując palecem w powietrzu serduszko a w tym samym czasie Diego pocałował mnie w policzek.



Jak widzicie zmieniłam nazwę
użytkownika blogera.Dlaczego?
Już znudziła mi się tamta.
Wiem przez prawię mieściną
na blogu były pustki to z racji
braku czasu mojego jak
i właścicielek.







wtorek, 10 listopada 2015

[005] [Violetta] Głosy w głowie ~ Pani Domínguez

Osoba:Ludmiła
Rodzaj: Psychiczny/Dramat  
Miejsce:Meksyk
Autorka: Pani Dominguez

-Ej ty Ferro,tak ty - usłyszała pewien głos w głowie 
Blondynka ustała przed wielkim lustrem i popatrzyła chwilę na swoje odbicie i odeszła ale jej odbicię nadal było w lustrzę choć od niego odeszła.
- Ludmiła Lu zaczekaj - znów usłyszała ten sam głos a głowie.Gdy Ferro spojrzała na lustro nic tam nie było lecz gdy odrzuciła wzrok odbicie znów pojawiło się w lustrze.
- Ludmiła co z nią - już trzeci raz usłyszała ten sam smutny głos który brzmiał w jej głowię
- Ktoś tu jest?- rozejrzała się się po salonie w którym była 
- Ferro co jej zrobiłaś - dziewczyna miała już dosyć tego głosu w głowię 
- Zostaw mnie - krzyknęła lecz ten krzyk sprawił jej ból przez to dziewczyna upadła na podłogę i zaczęła zwijać się z bólu 
- Ludmiła to była twoja siostra - ten głos był natrętny i nie dawał jej spokoju - Violetta! Widzisz co zrobiłaś jesteś potworem Ludmiło - znów usłyszała ten sam okropny głos 
- Co się ze mną dzieje - złapała się za włosy i zaczęła targać nimi na wszystkie strony.Blondynka poszła do kuchni,podeszła do lodówki i wzięła coś z niej niestety gdy Ferro podniosła głowę w małym oknie w kuchni zobaczyła siebie, siebie samą ale tamta Ludmiła miała straszny uśmiech i straszne spojrzenie.
- To za to co jej zrobiłaś - głos w jej głowię robił się coraz głośniejszy i bardziej nie do zniesienia.
- Co tu się do cholery dzieje- machnęła ręką przewracając szklankę która rozbiła się na stopię Meksykanki.
- Ał - krzyknęła z bólu.Ludmiła upadła na podłogę a z jej stopy tryskała czerwona ciecz.Krew była na każdym meblu i każdej ścianie w kuchni w której leżała dziewczyna.
- Teraz ty skończysz tak jak toja siostra - już ostatni raz usłyszała ten okropny głos  w jej głowie 
Cera blondynka nagle stała się blada a nawet biała.Jej piękne brązowe oczy zasłoniły zamykające się powieki.Choć dziewczyna uwierała na jej policzkach były rumieńce.



Przyznaje ten One Shot jej nie powiem jaki pisany z dupy na szybko i napiszcie o kim lub o jakiej parze mam napisać ( tylko nie kazać mi pisać o Leonettcie bo tego nie wytrzymam) 

Pozdrawiam Natalia!!


poniedziałek, 9 listopada 2015

[004] [Violetta] To smutne,kiedy osoba,które daje ci najlepsze wspomnienia staje się jedmy z nich...~ Diegoletta*

 
 Tytuł:To smutne,kiedy osoby,które dają ci
 najlepsze wspomnienie stają się jednym z nich..
Para: Diecesca 
Miejsce: Buenos Aires 
Rodzaj: Dramat 
Autorka: Diegoletta*

Francesca i Diego,Diego i Francesca,Carvigilia i Hernandes,Hernades i Carvigilia,Włoszka i Hiszpan,Hiszpan i Włoszka,Ona i On,On i Ona.Tej dwójki inaczej nie da się opisać,to była jedna dusza w dwóch ciałach.Byli śliczną parą a między nimi bardzo rzadko były kłótnie.
Mijały dni,tygodnie i miesiące ale Fran i Diego oddalali się od siebie coraz bardziej.
-Po co ci te walizki - zapytał Diego
- Wyjeżdżam! może być - znosiła walizki po schodach
-A dlaczego? Francesca podaj mi sensowy argument - podniósł ton głosu
- Bo jesteś tu TY! Tyle starczy - krzyknęła
- Brawa dla pani Carvigili za zajebiste wytłumaczenie dlaczego wyjeżdża! Brawo Fran! Brawo! - zaczął ironicznie klaskać
- Spieprzaj - warknęła
- Fran kocham Cię - złapał Włoszkę za rękę
- Zostaw nie Hernandes - wyszła trzaskając drzwiami
Gdy Włoszka wyszła za drzwi zaczęła płakać
- Do cholery po co to powiedziałam  - pomyślała
Po chwili pod dom Włoszki podjechało TAXI.Walizki włożyła do bagażnika a sam wsiadła na tylnice siedzenie.
Włoszka była już na pokładzie samolotu
-Nic mnie tu nie trzyma może po za.. - pomyślała
Miesiąc później
- I co nadal nic (jak zwykle) - zapytała
- Cisza,widać że już żadnego z nas nie chce znać - wzruszył ramionami
- Fran,martwię się o miną - westchnęła Violetta
- Violu ja też boje się że Fran coś mogło się stać - popatrzyła na przyjaciółkę
- Diego!Violetta! zobaczcie to - zawoła ich Leon
- Ej,to nie przypadkiem telefon Fran - zdziwiła się Violetta
- Fran dzwoni - popatrzył na telefon
D: Fran! wreszcie zadzwoniłaś
E.Nie Diego to ja Esmeralda mama Fran,słuchaj Francesca jest w szpitalu
D: Co? Jak?
E:Pomagała sprzątać dom i spadłą w około metra ale lekarze mówią że nic jej nie jest
D: Nie fa mi Pani adres
E: M.Lambre 12
- Co się stało - zapytała Violetta
- Fran jest w szpitalu - zaczął szukać kluczy od samochodu
- Jedzcie - spojrzał w stronę przyjaciół
Diego jechał najszybciej jak móg,bał się o Francesce.Gdy byli już pod wielkim budynkiem
- Wysiadać - powiedział szybko
Cała trójka szybko pobiegła do środka budynku.W pewnym momencie natknęli nie na Panią Esmeraldę Carvigilię (mamę Fran)
- Co z Fran? - zapytał Violetta cała w nerwach bała się że coś mogło stać się Fran
- Francesca ma operację.Jak chcecie mogę zaprowadzić was pod salę - powiedziała bardzo spokojnym głosem
- Idziecie- spojrzał na przyjaciół
Szybkim krokiem poszli pod salę,musieli troszeczkę poczekać aż lekarze skończą operować Fran.W tym czasie nikt nie pisnął do siebie ani słówka.
Po godzinie czekania wielkie dziwi sali powili otworzyły się z nich wyszedł lekarz
-Mam dla was dobre wiadomości - powiedział bez uczuć
- I jak z Francescą - wstała Violetta
- Z Francecsą wszystko dobrze,operacja przebiegła po myśli - oznajmił i wszedł do sali
- Uf... - westchnął Diego
Przewieziono Włoszkę na inną salę.A po 2 godzinach Fran już normalnie funkcjonowała
- Cześć Franuś - uśmiechnął się Diego
- Dzięki że tu jesteś - spojrzała wesoło na chłopaka - Przepraszam za tamto
- Było minęło - usiadł na krawędzi łóżka
- Diego muszę ci coś powiedzieć - spuściła głowę aby nie patrzeć w oczy ukochanego
- Fran nie bój mi się nic powiedzieć - schował kosmyk włosów za ucho Włoszki
- Diego wiesz dlaczego wyjechałam,bo dowierzałam się  że jestem w ciąży - uśmiechneła się szeroko w stronę Hiszpana
- Fran dlaczego to ukrywałaś to cudowna wiadomość Franuś - przytulił i pocałował Fran
- Myślała.. - Oj,Fran jak ty myślisz to nic nie wymyślisz - zaśmiał się 
7 miesięcy później
- Fran co chcesz na śniadanie - zapytał
- To co zawsze - uśmiechnęła się szeroko
- Diego daj mi coś zrobić bo i tak wiecznie nic nie robię - zrobiła minę szczeniaczka
- Nakryj do stołu - uśmiechnął się
Francesca szła powieli ale poślizgneła się i upadła w całym domu rozległ się głośni krzyk bólu Włoszki.Hiszpan jak najszybciej zadzwonił do karetkę.Zadzwonił szybko do Violetty Leona i Camili
Cała czwórka zebrała się w szpitalu.Młoda Carvigilia miała w tym czasie operację trwała ona dobre 2 godziny ale takiej diagnozy nikt z nich się nie spodziewał.
Po operacji przewieziono dziewczynę do innej sali gdzie czekano aż Francesca wybudzi się ze śpiączki.
Minęło pół godziny od operacji Fran dopiero po tym czasie wybudziła się ze śpiączki.
-Fran - wszedł cicho do sali
-Cześć - uśmiechnęła się
W tym momencie do sali wszedł lekarz
-Dobrze że jesteście państw we dwoje - wzruszył ramionami
- I co doktorze jak z Francescą coś poważnego - podniósł się Diego
- Może pani urodzić dziecko ale nie przeżyje pani porodu - powiedział
-Fran ty chyba..- spojrzał na Fran
-Urodzę to dziecko - powiedział stanowczo
- Oszalałaś - zdziwił się - Już nie zmienię zdania
Diego wyszedł z sali i skierował się w stronę Leona
- Leon daj to - zwrócił się do przyjaciela
- Mam to w samochodzie a po co - zdziwił się
- Długa historia - machnął ręką
Diego i Leon wybiegli ze szpitala i skierowali się w stronę samochodu Verdasa.
Hiszpan pojechał do domu przebrał się w garnitur i wrócił do ukochane.Hiszpan wszedł powoli i spokojnie do sali gdzie leżała młoda Włoszka.
- Diego jeśli chcesz przekonać abym zmieniła zdanie nie potrzebnie się tu fatygowałeś - przekręciła oczami
- Nie,Fran po to przyszyłem - zaprzeczył i podszedł do przyglądającej mu się dziewczyny
- Francesco Izabello Carvigilio wyjdziesz za mnie - z ledwością wydusił te słowa.Dziewczyna jedynie pocałowała Hiszpana na znak zgody
Po 15 minutach do sali wszedł urzędniki najlepsi przyjaciele Włoszki.
Gdy ceremonia miała już się zakończyć stało się to:
-Franuś kocham Cię - szepnął do ucha dziewczyny
- Diego ja też...- coś jej przerwało wypowiedzi.W całej sali rozległ się głośny krzyk bólu Francescy.
Lekarze zawieźli ją na salę miała mieć operację.Diego już wiedział że już więcej nie zobaczy osoby którą kochał nad życie. Wszyscy czekali i czekali w korytarzu panował nie zręczna cisza nikt nie odezwał się do siebie aż nikt nie wyszedł z sali.
Po dwóch godzinach czekania.Wielkie szare drzwi powoli otworzyły się za nich wyched mężczyzna w niebieski długim fartuchu
- Niestety nie mam dla was dobrych wieści - westchnął ciężko.Diego wiedział co jest z jego drugą polówką
- Który z panów jest ojcem dziecka? - zapytał a Diego natychmiast wstał i oznajmił że to on.Mężczyzna kazał wejść Hiszpanowi do sali a tam pokazał chłopakowi małą niewianą osóbką w inkubatorze.
- To pańska córka - powiedział spokojnym głosem
Choć dziewczynka była taka mała przypominała chłopakowi o jego miłości osobę którą stracił już na zawsze.
Camilla Violetta i Leon podeszli spokojnie do Diego.
- Mogłeś przemówić jej do głowy - wytykała błędy chłopaka mu prosto w twarz
- To nie..- Gdyby nie ty nadal by żyła - wygarnęła mu Violetta choć to zabolało Hiszpana
- Jeśli chcesz możesz sobie wziąć to dziecko - wyszedł z sali
Diego wybiegł ze szpitala i wsiadł do samochodu jechał jak najszybciej mógł jak najdalej od tamtego miejsca
Po 15 minutach znalazł się w parku gdzie razem z Francescą chodzili na długie spacery. Chłopak usiadł na ławce gdzie zwykle siadali i chciał cofnąć czas.
- Zaopiekuj się nią - usłyszał piękny ale i znajomy głos.Diego rozejrzał się dookoła siebie pustki
- Dbaj o moje marzenie - ponownie usłyszał tamten głos
Chłopak cofnął się myślami do momentu zobaczenia tamtej malutkiej osóbki i co powiedział
- Jak mogłem tak powiedzieć - pomyślał i natychmiast pobiegł do auta i pojechał do szpitala
Violetta nadal przyglądała się córeczce Diego.W pewnym momencie Argentynka usłyszała otwierające się drzwi.Diego podszedł do Violetty która trzymała jego córeczkę na rękach wzioł ją i popatrzyła na nią
- Nikomu cię nie oddam - pocałował malutką główkę jego córki

~~~~~~~~~~
- Tato gdzie jest mama - zapytała 5-letnia córka Hernandeza
- Jak byłaś mała mama miała wypadek - skłamał bo inaczej jeszcze nie umiał powiedzeć tego tak małej dziewczynce

~~~~~~~~

- Tato dlaczego nigdy nie poznałam mama - zapytała 11-letania Francesca
- Wiesz Fran twoja mama po której masz imię oddała życie abyś była tu ze mną - przytuliła córkę
- Widać mama była bardzo mądrą osobą - popatrzyła kątem oka na ojca
- Tak a ty jesteś do niej bardzo podobna - uśmiechnął się w stronę Fran



Pisałam ten One Shot przez tydzień i mam dosyć.Przyznam że dramaty to nie moja bajka ale coś innego może być ja przyznam że gdy to pisałam na końcu zaczęłam płakać :-(
Teraz wy napiszcie o jakiej parze mam napisać (tylko nie o Leonie i Violi bo nie przeżyję)

Pozdrawiam Natalia 
 
 

niedziela, 25 października 2015

[003] [Violetta] Jedna zasada ~ Pani Dominguez


 Tytuł:Jedna zasada 
Para:Leosceca (głównie)
Autorka:Diegoletta*

Violetta,Francesca i Ludmiła trzy najlepsze przyjaciółki do zawsze są nierozłączne,łączy je wiele rzeczy a w szczególności muzyka.Dziewczyny od kąt się poznały miały swój kodeks przyjaciółek,a jedna z zasad brzmiała Jeśli choć dwie z nas zakocha się w tym samym chłopaku żadna z nim się nie spotyka.Niestety tego dnia dziewczyny złamały tą zasadę
Niby dla normalne człowieka zwykły wtorek,ale dla naszych przyjaciółek była to siódma rocznica przyjaźni.Jak od poniedziałku do piątku dziewczyny szły sobie spokojnie do studia.Nagle zaczepił je Leon Verdas
Hej - popatrzył na Francesce - Cześć - uśmiechnęła się Violetta
Uuu..Ktoś robi maślane oczka do Leona - zaśmiała się Ludmiła - Ej to nie prawda
Fran patrzyła na swoje przyjacióki one lepiej się dogadywały a Fran był zawsze odsunięta od reszty.Wiedziała że Violettcie też podoba się Leon ale nie chciała zranić przyjaciółki.
Fran! Verdas chyba patrzył na Ciebie - pozwiedzała z wielkim entuzjazmem - Cooooo! - przeciągała Fran - Chyba oszalałaś ja i Verdas - zdenerwowała się Włoszka - No co - zaczęła dziwnie wzruszać ramionami - Ludmiła ty się dobrze czujesz - wtrąciła Violetta
Przyjaciółki poszły dalej nie mówiąc do siebie ani słowa
ciekawe czy Verdas dziś też mnie oleje i nawet cześc mi nie powie - pomyślała Włoszka
Fran co tak myślisz - zapytała Lu - Ludmi możemy pogadać w cztery oczy - Oczywiście
Fran i Lu ustały a Violetta poszła dalej
Lu a jak wyglądało zakochanie - zapytała Fran - A co,nie mów że zakochałaś się w Verdasie - ucieszyła się Ferro
Lu ciszej - zakryła jej usta ręką - Yh - kiwnęła głową
Muszę sobię przypomnieć.No kiedy wadziłam Fede czułam motyle w brzuchu a kolana po prostu miękły na jego widok - opowiedziała - Fajnie wiedzieć.Dzięki - uśmiechnęła się i razem z blondynką poszła w stronę Violetty
Widzisz Fran ona zmienia chłopaków jak rękawiczki,przed chwilą robiła słodkie oczka do Leona a teraz flirtuje z Diego - machnęła ręką w stronę dziewczyny
Przyjaciółki pobiegły w stronę Castillo
O Diego - zrobiła sztuczny uśmiech
Hernandes - warkneła - Ferro - popatrzy na miną jak by miała ją za chwilę zabić
No i to jest zdrowe rodzeństwo - zaśmiała się Violetta
(Diego i Ludmiła to rodzeństwo przyrodnie.Gdy Lu miała 2 lata zmarli je rodzice i trafił do domu dziecka.Adoptowali ją państwo Hernades bo Lu była córką najlepszej pani Julita Hernandes  i dlatego przyleli ją pod swój dach ale do dziś Ludmiła używa swojego prawdziwego nazwiska ponieważ nie chciała przyjąć nazwiska jej rodziców zastępczych)
Violetta - popatrzył głupio na dziewczynę - Oj co
Byli już przy szkole ekipa rozeszła się do swoich szafek
Cześć Franceso - popatrzył głęboko w piękne oczy Włoszki
Zostaw nie Leon - odepchnęła chłopaka
Bo co bo Violetta i ja byliśmy razem przez jakieś 4 miesiące - zdenerwował się Leon - Wy biliście razem
Co nie wiedziałaś - zdziwił się - Nie
A wiesz że podobasz mi się - przytulił dziewczynę - A ja jestem w tobie zakochana
Jesteś najlepszym co mnie spotkało pocałował Włoszkę a jej przyjaciółki to zobaczyły
Leoesca! - podskoczyła ze szczęścia Ludmiła - Tak Leon i Francesca  - poszła w stronę pary
To już mnie nie kochasz - spoliczkowała chłopaka - Zerwaliśmy miesiąc temu
A nie przypadkiem minute temu - pobiegła z płaczem do Diego
widzisz dlaczego z nią zerwałem ale ty nie zakochasz się w innym

3 miesiące później 
Zapraszam na scenę Leona Verdasa i Francesce Carvigilie - wywołał parę
Zakochani zaśpiewali Nuestro Camino (Nasz Droga)
Gdy skończyli występ usłyszeli gromkie brawa od widowni nawet kilka osób wykrzykiwali ich imiona.
Wszystko potoczył się dobrze Leon i Frnacesca nadal bardzo się kochają a nasze dziewczyny nadal się przyjaźnią.Ludmiła i Federico są śliczną parą a Violetta,Violetta poznała tą osobo która ją odmieniła czyli Diego jest z nim szczęśliwa


Hej jestem Natalia miło mi być na tym blogu a to mój pierwszy (na tym blogu) One Shot .Ją tam moje trzy ukochane pary czyli Diegoletta Leocesca i Fedemiła



 

sobota, 10 października 2015

[002] [Violetta] Najtrudniej jest powiedzieć- ŻEGNAJ ~Katie


Tytuł: Najtrudniej jest powiedzieć "Żegnaj"
Postacie: Violetta Castillo, Leon Verdas
Rodzaj: Fan-fiction, 
Miejsce akcji: Studio On Beat
Uwagi: Moja wersja ostatniego dodatkowego odcinka ,,Violetty"
Autorka: Katie

Dotykam ręką klamkę i przełykam ślinę. Przesuwam palcami po wielkich, niebieskich drzwiach po czym wchodzę do budynku. Robię kilka kroków, aby znaleźć się w centrum holu. Stoję wpatrując się przed siebie. Cisza. Pustka. Słychać tylko szum drzew na zewnątrz. Tyle wspomnień wiąże się z tym miejscem. Rozglądam się wokoło. Nic nowego, a jednak czuję się tu obca. Nie słyszę już muzyki, dochodzącej z sal, tak jak kiedyś. Siadam na ławce. Otwieram swój pamiętnik. Gdy przeglądam jego strony, czuję się jakbym cofała się w przeszłość. Mój wzrok zwraca kartka z imieniem "Tomas", która wypadła z pamiętnika. Przykucam i podnoszę ją.

Tomas... przyjaciel, więcej niż przyjaciel. Był wsparciem. Kochałam go... ale zranił a ja znów go pokochałam. Sięgam pamięcią do naszego pocałunku w deszczu. Był taki romantyczny. Teraz to już przeszłość i nigdy nie wróci. Chociaż gdybym mogła cofnąć czas, wróciłabym do tych wspaniałych chwil...

Odgarniam włosy z czoła i przecieram oko, z którego wypłynęła jedna samotna łza i lekko upadła na skrawek papieru. Uśmiecham się, aby zmienić choć na chwilę nastrój. Czuję jak jakaś ciepła dłoń dotyka mojego ramienia. Patrzę za siebie. To Leon siada obok mnie. Poruszam ręką chowając kartkę i odkładam pamiętnik na kolana.

- Tyle wspomnień wiąże się z tym miejscem prawda? - pyta, a ja nie zmieniam wyrazu twarzy.

- Tak. Tak wiele najpiękniejszych chwil mojego życia mieści się w tych ścianach. Chcę je zachować na zawsze - mówię dotykając lekko miękkiej okładki pamiętnika, gdzie zapisane są wszystkie moje wspomnienia.

- Pamiętasz. To dzięki Studio się spotkaliśmy - na jego twarzy tworzy się rumieniec.

- Tak. Dlatego musimy o nie dbać, żeby zawsze mogło łączyć ludzi. Tak jak nas - uśmiecha się a ja czuję, że coś się zmienia.

- Kiedy tu trafiłam...byłam małą dziewczynką, zagubioną w tym wielkim potężnym świecie. Nie miałam przyjaciół i gdybym tu nie trafiła nigdy nie przekonałam się co to muzyka. Bez niej nie byłabym taką osobą jaką jestem. Teraz jestem dorosła, jestem kobietą, która spełniła swoje marzenia. Nigdy nie marzyłam mieć takie życie... Takich kochanych przyjaciół, chłopaka, taką energię. Dziękuję, że ze mną byłeś. Kocham Cię - stwierdzam i wtulam się w jego tors. On kładzie rękę na moich włosach i rozplątuje je. Przez jakiś czas wspominamy wszystkie chwile spędzone w tym miejscu, te złe i te dobre. Nie mogę zapomnieć, o tym co tu się zdarzyło. Nie chcę.

- Leon. Obiecaj, że tu wrócimy. Proszę - mówię i znów przecieram ręką oczy zalane łzami.

- Obiecuję - odpowiada i zaczyna chaotycznie czegoś szukać. Wkłada rękę do jednej z kieszeni swoich spodni, potem do drugiej. Wyciąga jakieś czerwone pudełeczko. Klęka przede mną na jednym kolanie, patrzy mi prosto w oczy i otwiera tajemniczy przedmiot.
Widzę mały, pozłacany pierścionek z trzema malutkimi, ślicznymi kamieniami.

- Violetto. To miejsce jest dla nas bardzo ważne... Ale chciałbym, żeby jeszcze bardziej zapadło w twojej pamięci. Oto kolejne nasze wspólne wspomnienie. Wiem, że ta miłość nie była tak stała, że czasami było źle...ale zapomnijmy. Kochamy się i to jest najważniejsze... Nie przedłużając. Pani Violetto Castillo, absolwentko szkoły Studio On Beat... Czy wyjdziesz za mnie? - zamieram. W moich oczach pojawiają się łzy szczęścia. Moje ciało trzęsie się, czuję spływający po nim pot. Serce zaczyna bić szybciej i mocniej. Czuję ciepło w środku. Nie mogę nic powiedzieć, tak jakby stres przejął kontrolę nad moim ciałem.
Widzę, że on też jest zestresowany, boi się odpowiedzi. Dlaczego po prostu nie powiem prawdy. Dotykam ręką ust i lekko kiwam głową.

- Na pewno?!- pyta a ja wstaję z ławki, znów potakuję. Szczęśliwy zakłada pierścionek na moją rękę i wstaje. Uśmiecha się od ucha do ucha i podnosi mnie, kręcąc wokół własnej osi. Stawia mnie na ziemi i zbliża się do moich ust. Z chęcią się do niego przytulam i dociskam się do jego ciała. Robię jeden ruch, który łączy nasze wargi. Jest tak romantycznie. Zamykam oczy i oddaję się pocałunkowi w całości. Czuję, że chłopak jeszcze nie ma zamiaru rozłączyć naszych ust. Ja zresztą też. Nagle on oddala się a ja dalej z zamkniętymi oczami czuję jego oddech, czuję jeszcze pocałunek na moich wargach. Stoimi nic nie mówiąc. Patrzymy sobie w oczy i trzymamy się za rękę... jak zakochani. Co ja mówię?! Narzeczeni! Już narzeczeni...

- Kocham Cię - stwierdzam a on powtarza moje słowa. Nabieram powietrza do płuc. Ostatni raz patrzę na to miejsce jako uczennica. Przegryzam pomalowaną czerwoną szminką wargę i znów ocieram szczere łzy, płynące z moich oczu. Znów biorę głęboki wdech i spoglądam na to miejsce. Szczególne miejsce, gdzie spełniły się moje marzenia. Zwracam uwagę na każdy, nawet najmniejszy niezauważalny szczegół.

- Violu. Czas już się pożegnać - słyszę głos Leona i przytakuję kiwając głową raz w górę, raz w dół. Odwracam się, a w moich oczach pojawia się wodospad łez. Nie mogę utrzymać się na nogach. Upadam. Zasłaniam twarz, aby nie było widać, że aż tak rozpaczam. Leon pochyla się nad mną i przykuca.

- Ja nie mogę... Nie potrafię powiedzieć "żegnaj"...To za trudne... - mówię przez łzy, gdy on obejmuje mnie swoimi ramionami.

- Zrobimy to razem? Co?

- Dobrze - odpowiadam i z jego pomocą wstaję podłogi.
Łapie mnie za dłoń, mocno ją ściskając. Jak widać on też nie chce się pożegnać. Robimy krok w stronę drzwi. Łapiemy wolnymi dłońmi klamki i zaciskamy na niej palce. Powoli wychodzmy ciągnąc za sobą wielkie niebieskie drzwi. W końcu znajdujemy się na dziedzińcu. Stoję zwrócona twarzą do budynku, śledząc każdą jego część.
- Nauczyłam się mówić... Żegnaj - 

wypowiadam i ocieram łzy. Patrzę na Leona i razem, szczęśliwi oddalamy się od miejsca, które przez całe życie pozostanie w naszej pamięci.

~·~

Jest piękny wieczór. Dziś ustaliliśmy razem z Leonem, że powiemy rodzinie o naszych zaręczynach. Boimy się jak to przyjmą, bo w takim wieku nie każdy chce brać ślub. Ale my jesteśmy tego pewni... Kochamy się i to nam wystarczy. Wygładzam ręką swoją niebieską kobiecą sukienkę i zakładam wysokie szpilki. Patrzę w lustro... Minął miesiąc...miesiąc odkąd opuściłam mury Studio. Tęsknię, ale już mniej. Spoglądam na siebie. Rozpuszczone długie włosy, dużo makijażu, granatowe paznokcie...czy aż tak się zmieniłam? Jednym ruchem ściągam szpilki i zakładam na bose stopy baleriny, leżące w kącie pokoju. Od razu lepiej. Wychodzę z pokoju i schodzę powoli po schodach. Widzę, że przy stole siedzą już wszyscy najważniejsi członkowie rodziny mojej jak i i Leona. Zasiadam na krześle obok mojego narzeczonego i witam gości, po czym słyszę jak Olga zaczyna przynosić kolację, która jest na prawdę smaczna. Po zakończonym posiłku wstaję wraz z Leonem i zaczynam swoją przemowę.

- Angie, Ludmila, Federico...Tato, Drodzy rodzice Leona. Dziś chcielibyśmy wam oznajmić cudowną nowinę- mówię patrząc na twarz mojego taty. - Nie tato...nie jestem w ciąży - dopowiadam i widzę jak jego oddech uspokaja się - Razem z Leonem...
- Postanowiliśmy się pobrać - słyszę głos Leona, który najwyraźniej nie chciał już przedłużać. Patrzę na każdego z osobna. Wszyscy wyglądają jak posągi. Nagle wszystko ożywa. Słyszę krzyki, oklaski, gratulacje. Uśmiecham się i podchodzę do taty, który dalej nie wydusi z siebie słowa.

- Tato musimy pogadać - mówię i wychodzę z nim do ogrodu. Na niebie widnieją tysiące gwiazd i jeden wielki księżyc w pełni. Tata idzie za mną zamykając drzwi.

- Jesteś zły? - pytam, a moje ciało przechodzi dreszcz.

- Nie... Tylko to stało się tak niespodziewanie... Nie mogę uwierzyć, że stracę swoją małą córeczkę...- mówi i dotyka moich włosów. Rzucam się mu w ramiona.

- Tato. Ja zawsze będę twoją małą córeczką...- stwierdzam i wtulam się jeszcze mocniej.

- Tak wiem. Kocham Cię - obejmuje mnie i całuje w czoło. - Wiesz... Ja też wziąłem ślub z twoją mamą zaraz po zakończeniu szkoły. Zaprosiliśmy całą, nawet najdalszą rodzinę. Gdy ona szła do ołtarza, wyglądała jak anioł. Nie zasługiwałem na nią. Takie same uczucia towarzyszyły mi na ślubie z Angie. Nie czułem tego do Esmeraldy, Jade, Priscilli...jedynie do twojej mamy i Angie. Jesteście kobietami mojego życia... Kocham was. I dziękuję, że mam takie szczęście -szepcze przez łzy. Uwielbiam go, ale nigdy nie słyszałam, żeby mówił o swoim ślubie z mamą. Jeszcze raz mocno wtuliłam się w jego ramiona.
~·~
     Słońce delikatnie pieści moją skórę, kiedy leżę na swoim miękkim kocyku plażowym. Jak zawsze jestem świetnie przygotowana - nałożyłam mnóstwo ochronnego olejku do opalania, okulary przeciwsłoneczne i słomiany kapelusz na kasztanowe włosy. A przed sobą oczywiście gitara i kilka zeszytów z piosenkami. Mam na sobie niebieski dwuczęściowy kostium w paski- mój ulubiony. Nudzi mi się i dlatego co jakiś czas spoglądam kątem oka na mojego chłopaka.
Przygryzam wargę. Diego właśnie wyskoczył z wody aby odbić piłkę, a wszystkie jego mięśnie się jakby uwypukliły. Kocham go, takiego jaki jest. Nagle czuję, że ktoś się do mnie zbliża. Rozglądam się wkoło i nie zauważam nikogo szczególnego. Dziwię się i biorę do ręki gitarę. Szarpię za struny i zaczynam od mojego ulubionego chwytu, do piosenki Veo Veo. Zaczynam śpiewać. Nagle słyszę czyjś głos. To mój chłopak siada obok mnie i kończy ze mną utwór. Jesteśmy razem i to się liczy.
- Kocham Cię - mówię a on powtarza moje słowa - Kocham Cię jak nikogo innego. Wiem że jesteś też moim przyjacielem, a nie tylko chłopakiem. To się dla mnie liczy, bo przyjaźń jest piękniejsza od miłości - stwierdzam i uśmiecham się. Chłopak przytula się do mnie i siedzimy tak przez kilka minut, oglądając zachód słońca.
- Tak. Ja też tak sądzę. Kocham Cię - mówi i jednym ruchem całuje moje usta. Siedzimy jeszcze chwilę po czym odchodzimy zbierając swoje rzeczy.

~·~

Patrzę w lustro. Wyglądam na prawdę magicznie. Mam na sobie wysokie buty, białą jak śnieg suknię z wieloma falbanami i welon sięgający aż po kolana. Moje włosy spięte są w wysoki kok, do którego fryzjerka dodała dopinki, aby wyglądał jeszcze efektowniej. Biorę do ręki czarną maskarę i dwoma zwinnymi ruchami nakładam ją na rzęsy. Odkładam narzędzie. Teraz mój wzrok pada na kruczowłosą przyjaciółkę, która próbuje zrobić jakiś efektowny makijaż na swojej twarzy. Podchodzę do niej i przyglądam się uważnie jej ruchom.
Dziewczyna jest zdziwiona moim zachowaniem, ponieważ to ona powinna pomóc stroić się mi.
- Violu. Wyglądasz na prawdę magicznie - stwierdza i wstaje z krzesła, na którym siedziała.

- Na prawdę? Ja też tak sądzę - odpowiadam a ona kiwa głową. Ogarnia mnie wzruszenie. Już za kilka minut nie będę już Violettą Castillo. Będę Violettą Verdas z najwspanialszym mężem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Zamykam oczy i stwierdzam, że to nie sen. To dzieje się na prawdę. Rzucam się w ramiona Francesci, która aż ugina się od wrażenia.

- Violka. Nie becz bo sobie makijaż zepsujesz - mówi śmiejąc się i odpychając mnie. Stoję teraz uśmiechnięta, gdy ona dalej nawija. Jedyne zdanie, które wyłapałam zmartwiło mnie 
- Wiesz... Viola... Gdzie twój pierścionek? - pyta a ja podnoszę dłoń ku twarzy. Oglądam każdy palec, ale na żadnym nie widać pięknego pierścionka. Nogi mi się trzęsą, serce zaczyna mocniej bić. Francesca też jest wystraszona. Od razu zaczynamy poszukiwania. Odsuwam kosmetyczkę i sprawdzam czy czasami tam go nie włożyłam. Ale nie, nie ma go tam. Odsuwamy każdy mebel i dokładnie przeszukujemy całą przestrzeń. Miotamy rękami po dywanie i szukamy w ubraniach. Brak. Nie ma. Zniknął. Zamieram.

- Dlaczego... Dlaczego dziś?! - krzyczę, gdy do namiotu wchodzi mój tata. Chaotycznie odwracam się na pięcie, wprawiając suknię w ruch.

- Violetto... Wyglądasz... Przepięknie...- słyszę jego niski głos.

- Dziękuję - odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.

- Ale wiem co może sprawić, że będziesz jeszcze piękniejsza. Zamknij oczy - mówi a ja wykonuję jego polecenie. Czuję, że podchodzi do mnie i zawiesza jakąś rzecz na szyi. Pytam czy mogę podnieść powieki, ale zabrania. Po kilku minutach jednak zmienia zdanie. Powoli unoszę rzęsy i schylam czoło. Na mojej szyi wisi złoty naszyjnik zakończony wisiorkiem, który przypomina serce.

- Dałem to twojej mamie w dniu ślubu. To pamiątka rodzinna. Myślę, że na nią zasługujesz - stwierdza z łzami w oczach i wyciąga zawsze otwarte dla mnie ramiona. Wtulam się w jego tors i czuję jak jego serce uderza jak szalone.

- Już czas! - słyszę krzyk Federico, który wbiega do namiotu.- Wow! - dodaje po chwili. 

Wymieniam porozumiewawcze spojrzenie z Francescą i wychodzimy.
Biorę głęboki oddech, gdy znajduję się w honorowym miejscu, już nie ma odwrotu. Idę swobodnie, uśmiechając się i wpatrując na mojego narzeczonego, który stoi na podwyższeniu. W tle słyszę piosenkę "Nuestro Camino" śpiewaną przez Diego i Francescę. Patrzę w ich stronę. Są bardzo szczęśliwi, tak jak my. Cieszę się, że mam takich przyjaciół jak oni. Powoli wchodzę na stopień i staję obok ukochanego. Oddaję bukiet Camili, która wiernie do samego końca towarzyszyła mi przynosząc obrączki. Uśmiecham się łagodnie i odwracam się w stronę księdza, który przez długi czas mówi różne słowa, na które nawet nie zwracam uwagi. Po kilkunastu minutach, znudzona lecz strasznie podekscytowana usłyszałam słowa, których tak oczekiwałam.

- Czy ty Leonardzie Verdas bierzesz obecną tu Violettę Castillo za żonę? - patrzy na mnie z miłością, uczuciem, którego doświadczyłam tylko przy jego boku.

- Zdecydowanie Tak - odpowiada a ja rozumiem, że teraz wszytko w moich rękach.
- Czy ty Violetto Castillo, bierzesz Leonarda Verdas za męża? - uśmiechnęłam się a z moich oczu poleciał strumień łez.

- Tak ! - krzyczę. Ksiądz się uśmiecha.
Zakładamy sobie obrączki. Ja powoli wciskam jedną na palec Leona, po czym oriętujemy się, że pomyliliśmy je i zamieniamy się złocistymi pierścionkami. Teraz weszły na palce, bez rzadnych problemów.

- A więc ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą - słyszę, ale nie mogę ocenić sytuacji, ponieważ czuję jego wargi na moich ustach. Zanurzam się w tym pocałunku, gdyż jest tak ważny jak pierwszy pocałunek. Oddalamy się od siebie i przebijamy się przez wielki tłum aby móc jeszcze zatańczyć. Ale przed tym czynem stoję tyłem i rzucam kwiaty oraz welon za siebie. Odwracam się i widzę Olgę, która złapała biały welon i Ludmiłę, która trzyma w dłoni moje piękne stokrotki, o których wcześniej zapomniałam powiedzieć. Leon podchodzi do mnie i zaczepia słowami.

- Ej żonka nie zgubiłaś czegoś ? - pyta i wyciąga pierścionek zaręczynowy. Wszystko staje się jasne i kamień spada mi z serca. Dziękuję mu z całego serca i mocno go przytulam. Reszta historii nie jest nam znana, bo to przyszłość, a jej nie da się przewidzieć. Jednak naszym zadaniem jest sprawić, aby była jak najpiękniejsza..."I żyli długo i szczęśliwie"...
~·~
Siadam na łózko i rozglądam się wkoło. Wszędzie walają się pudła, walizki i ubrania. Nagle czuję, że nie siadłam na swoim miękkim łóżeczku. Wstaję i patrzę na tajemniczy przedmiot. To mój pamiętnik. Podnoszę go i zaciskam do piersi. Nie mogę się z nim rozstać. Siadam na miękkim posłaniu, wyciągam ołówek oraz długopis i zaczynam szukać pustej strony. Bałam się, że przez te trzy lata zapełniłam już cały, ale pomyliłam się. Została jedna, ostatnia strona.
Drogi Pamiętniku
   Nie wiem co mam napisać, ale dziś kończę pierwszy etap swojego życia. Trudno będzie mi się z tobą rozstać, tym bardziej, że byłeś ze mną tak długo...całe trzy lata. Dlatego nie zapełnię tej ostatniej strony do końca... Niech przypomina mi o tym, co się zdarzy, a nie o tym co minęło...
Violetta Verdas
Podpisałam i zamknęłam go na klucz. Włożyłam do pudła z pamiątkami a kluczyk już na zawsze będę nosić przy sercu. Para Siempre...

~·~

  Przechodzę przez kilka alejek, aż docieram do tej najbardziej przeze mnie upragnionej. Przechodzę obok kilku nagrobków, aż znajduję ją. Zatrzymuję się. Kładę czerwone róże i powoli czytam imię, które wyryte jest na tablicy.
- Maria Saramego Castillo. Moja Mama....Wiem, że zawsze przy mnie byłaś, od samego początku i dlatego chcę Ci podziękować. Za wszystko, za to że dałaś mi to życie, że byłaś ze mną choć Cię nie widziałam. Te wszystkie prezenty od Ciebie były cudowne... Najpierw sukienka, pamiętnik, naszyjnik kończąc na wisiorku z twojego ślubu. Dziękuję, że pomogłaś mi przeżyć te trzy najlepsze lata w moim życiu. Poznałam Leona... Moich przyjaciół a szczególnie też i Ciebie. Kocham Cię i ty to wiesz... Dziękuję za to, że spełniłam swoje marzenia i proszę o to abym ich nie zmarnowała... Dziękuję za wszytko - kończę przemowę i unoszę głowę w stronę nieba. Patrzę na płynące chmury, ale nie to mnie interesuje. Wiem, że tam jesteś wspierasz mnie. Widzę jakbyś do mnie machała, próbowała się ze mną porozumieć. Jak zwykle uśmiecham się i przymykam jedno oko na znak, że się nie poddam. Modlę się chwilę i odchodzę do bramy, gdzie zaczynam nowy etap mojego kruchego życia: spełniona, dorosła i szczęśliwa...